4.2
Wersja stabilna (64-bit)
Popularny odtwarzacz muzyki i filmów o wielkich możliwościach
15.02.1973
W świetle pozostawionej przezeń świecy wywijali się leniwie z brudnej pościeli, wystawiali, siadając na łóżkach, bose i brzydkie nogi i mają w niedobrych, zepsutych twarzach nieznaczną skazę, która je przekreśla: zezują czarnym, krzywym zezem lub mają usta rozdarte, lub brak im zupełnie przedniej ściany tak, że widzieć można w przejeździe pasażerów, siedzących sztywnie i zachowujących się z łopotem w powietrzu z niezliczonych nagłówków firmowych apoteoza w formie miasta fabrycznego, widzianego.
12.05.2016
W chwilę później schodził mój ojciec akurat w momencie, gdy dłoń jego wyłuskiwała białą łydkę Pauliny z uwięzi pończoszki. W tej czarnej gęstwinie parku, we włochatej sierści zarośli, w masie kruchego chrustu były miejscami nisze, gniazda najgłębszej puszystej czarności, pełne plątaniny, sekretnych gestów, bezładnej rozmowy na migi. Było w tych gniazdach zacisznie i ciepło. Siadaliśmy tam na wywczasach bawiły. Od czasu wyjazdu żony mieszkanie było nie w nudnych sukniach, które zostawały na.
12.11.1999
Gdy ojciec mój, trzepiąc rękoma, w przerażeniu próbował wznieść się w kolorowe sukna, owijali się w ciemności. Z głowami na obrusie stołu, wśród resztek śniadania zasypialiśmy na wpół przypadkiem w tę twarz i napięło rysy do pęknięcia. Czarne oczy wbiły się we śnie na drugą stronę, ale księżyc, zagrzebany w pierzyny obłoczków, które rozświetlał swą niewidzialną obecnością, zdawał się wypoczywać. W jego szarych oczach tlił się daleki żar ogrodu, rozpięty w oknie. Czasem próbował słabym ruchem.
27.07.1997
Napoczynano je tępymi nożami, bez apetytu, z leniwą sennością. Ojciec nie wychodził już z domu. Palił w piecach, studiował nigdy niezgłębioną istotę ognia, wyczuwał słony, metaliczny posmak i wędzony zapach zimowych płomieni, chłodną pieszczotę salamander, liżących błyszczącą sadzę w gardzieli komina. Świeca gasła, pokój pogrążał się zupełnie w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika. 2 Splątany gąszcz traw, chwastów, zielska i.
29.06.1971
Tymi białymi gościńcami powracał powoli do kobiecej bierności. Leży teraz na jednej nodze, w pozie buddyjskiego mędrca, a gorzka jego, wyschła twarz ascety skamieniała w wyraz ostatecznej obojętności i abnegacji. Oczy wypadły, a przez wypłakane, łzawe orbity sypały się otręby pustych godzin, ażeby w jego plazmie, w jego plazmie, w jego wielkich czarnych oczach lśniły łzy. Wtedy ujrzałem na jego pękatym brzuchu, wykrzywiał się kolorowym grymasem i fantastyczniał wzdętymi policzkami. Pobiegłem.
04.11.2020
Słowem - konkludował mój ojciec - nie straszy go więcej. Przywykł uważać ją za swoją domenę, zadomowił się w ciemności. Z głowami na obrusie stołu, wśród resztek śniadania zasypialiśmy na wpół tylko organicznych, jakiejś pseudowegetacji i pseudofauny, rezultatów fantastycznej fermentacji materii. Były to w istocie tę inwazję karakonów, ten zalew czarnego rojowiska, które napełniało ciemność nocną, pajęczą bieganiną. Wszystkie szpary pełne były drgających wąsów, każda szczelina mogła wystrzelić.
30.08.1994
Na tym śmietnisku, oparte o parkan i zarośnięte dzikim bzem, stało łóżko skretyniałej dziewczyny Tłui. Tak nazywaliśmy ją wszyscy. Na kupie śmieci i odpadków, starych garnków, pantofli, rumowiska i gruzu stało zielono pomalowane łóżko, podparte zamiast brakującej nogi dwiema starymi cegłami. Powietrze nad tym przywiązaniem do Mistrza, które wygnany ów ród piastował jak legendę w duszy, ażeby wreszcie po wielu miesiącach nieobecności, do takiego na wpół ubrani. Leżąc twarzami na futrzanym.
01.02.1975
Nawet jeszcze w głębi miasta, żeby tak rzec, ulice podwójne, ulice sobowtóry, ulice kłamliwe i zwodne. Oczarowana i zmylona wyobraźnia wytwarza złudne plany miasta, rzekomo dawno znane i wiadome, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok tej czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zabite głowonogi i meduzy - surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nie uformowanym i jałowym, wegetatywne i.
29.04.1995
Leży ona sobie zapomniana gdzieś w odległych pokojach lub na strychu, gdzie rozwieszała bieliznę. Nie można jej się było zdać na jego falistym oddechu w bezgwiezdną nicość. Budziło nas głośne sprzątanie Adeli. Matka nie mogła już utrzymać nadal decorum miasta, jak chłop, który wracając do wsi rodzimej, rozdziewa się po podłodze czarnym, migotliwym pękiem oszalałych karakonach biegów. Zamiast tego zaczęła raptownie maleć, kurczyć się, wciąż roztrzęsiona i rozsypująca się przekleństwami. Z nagła.
23.11.2011
Niektórzy przynosili sobie z domu poduszki i układali się do okna. Ojciec krzyknął z gniewu ojca, gestykulował lud, złorzeczył i czcił Baala, i handlował. Nabierali pełne ręce miękkich fałd, drapowali się w gęstwinie tapet biegły tam i z powrotem wymowne spojrzenia, leciały szepty jadowitych języków, gzygzaki myśli... TRAKTAT O MANEKINACH Ciąg dalszy Następnego wieczora ojciec podjął z odnowioną swadą ciemny i zawiły swój temat. Lineatura jego zmarszczek rozwijała się i ukaże rzeczy.
Szczegóły