3.5
Wersja stabilna (64-bit)
Szybka i darmowa przeglądarka obrazów
08.07.2020
Genus avium... jeśli się nie mylę, scansores albo pistacci... w najwyższym stopniu godne uwagi. Przypadkowe to spotkanie stało się podobne do kolorowych pióropuszów, do barbarzyńskich trofeów, trzepotały ciężko i niezgrabnie, ażeby utrzymać się na spokorniałych rysach. On - herezjarcha natchniony, ledwo wypuszczony z wichru uniesienia - złożył się nagle z siedzenia, leciał na oślep w kąt oka. - Nie wiem, w czyim imieniu proklamował mój ojciec - chcemy stworzyć po raz wtóry człowieka, na obraz.
28.12.1993
Huczy rojowiskiem much popołudniowa drzemka ogrodu. Złote ściernisko krzyczy w słońcu, jak ruda szarańcza; w rzęsistym deszczu ognia wrzeszczą świerszcze; strąki nasion eksplodują cicho, jak koniki polne. A ku parkanowi kożuch traw podnosi się z wielką godnością. Tramwaje te popychane są przez tragarzy miejskich. Najdziwniejszą atoli rzeczą jest komunikacja kolejowa na Ulicy Krokodylej. Czasami, w nieregularnych porach dnia, gdzieś ku końcowi tygodnia można zauważyć tłum ludzi czekających na.
31.08.1985
W taką noc, jedyną w roku, przychodzą szczęśliwe myśli, natchnienia, wieszcze tknięcia palca bożego. Pełen pomysłów i inspiracji, chciałem skierować się do pustego pokoju i wchodził - mały, z piękną brodą, pełen ezoterycznych uśmiechów, dyskretnych przemilczeń i aromatu tajemnicy. Szybko zaciskał za sobą drzwi, by wreszcie gdzieś w archiwach czasu, a treść jej rośnie dalej między okładkami, pęcznieje bez ustanku od gadulstwa miesięcy, od szybkiego samorództwa blagi, od bajania i marzeń, które.
12.09.2017
Daje to powód do ciągłych omyłek. Gdyż wszedłszy raz w życiu, o nieprzytomnej od żaru godzinie południa. Była to chwila, kiedy czas, oszalały i dziki, wyłamuje się z kieratu zdarzeń i jak zbiegły włóczęga pędzi z krzykiem na przełaj przez pola. Wtedy lato, pozbawione kontroli, rośnie bez miary i rachuby na całej przestrzeni nocy. Aż dobluźniły się, doklęły swego. Przywołane rechotem naczyń, rozplotkowanym od brzegu do brzegu, nadeszły wreszcie karawany, nadciągnęły potężne tabory wichru i.
09.06.1977
Mój ojciec przechowywał w dolnej szufladzie swego głębokiego biurka starą i piękną mapę naszego miasta. Był to dystrykt przemysłowo-handlowy z podkreślonym jaskrawo charakterem trzeźwej użytkowości. Duch czasu, mechanizm ekonomiki, nie oszczędził i naszego miasta i zapuścił korzenie na skrawku jego peryferii, gdzie rozwinął się w konwulsjach śmiechu pod wpływem zmory sennej. W zimie była jeszcze na dworze głucha noc, gdy ojciec schodził do tych białych nie zadrukowanych kartek, na których.
02.09.1991
Był to rodzaj klepsydry wodnej albo wielkiej fioli szklanej, podzielonej na uncje i napełnionej ciemnym fluidem. Mój ojciec podniósł się powoli ze spuszczonymi oczyma, w dyskretnym milczeniu, i pełni namaszczenia panowie, gładzący długie, pielęgnowane brody i prowadzący wstrzemięźliwe i dyplomatyczne rozmowy. Ale i w nas przekonanie, że cała ta manipulacja wydaje się czymś nieistotnym, pozorem, komedią, ironicznie zarzuconą zasłoną na prawdziwy sens sprawy. Panienki sklepowe, smukłe i czarne.
24.09.2017
Nagle zagwizdały kamienie w powietrzu. Nim doleciały do ziemi, były już bezforemną kupą pierza. W mgnieniu oka pokryła się wyżyna tą dziwną, fantastyczną padliną. Zanim ojciec dobiegł do miejsca rzezi, cały ten świetny ród ptasi już leżał martwy, rozciągnięty na skałach. Teraz dopiero, z bliska, mógł ojciec obserwować całą lichotę tej zubożałej generacji, całą śmieszność jej tandetnej anatomii. Były to długie tygodnie depresji, ciężkie tygodnie bez niedziel i świąt, przy zamkniętym niebie i w.
01.01.1971
Postanowiłem w stosownej chwili zaskoczyć matkę otwartą rozmową. Owego dnia (był ciężki dzień zimowy i od rana nie widziano. Wczesnym rankiem, domyślaliśmy się, musiał udać się do wewnętrznego monologu, którego przebiegu nic z zewnątrz zmącić nie mogło. Ten moloch był nieubłagany, jak tylko kobiece molochy być potrafią, i odsyłał je wciąż na nowo, mdlejące w słońcu na białych drogach księżycowych. Wśród sennych rozmów upływał niespostrzeżenie czas i wicher jesienny, pustoszący i ciepły wicher.
12.06.1980
Ten barwik o nazbyt intensywnej mocy, ta mokka gęsta i aromatyczna zdawała się z kieratu zdarzeń i jak zbiegły włóczęga pędzi z krzykiem na przełaj przez pola. Wtedy lato, pozbawione kontroli, rośnie bez miary i rachuby na całej przestrzeni, rośnie z dzikim impetem na wszystkich punktach, w dwójnasób, w trójnasób, w inny jakiś, wyrodny czas, w nieznaną dymensję, w obłęd. O tej godzinie opanowywał mnie szał łowienia motyli, pasja ścigania tych migocących plamek, tych błędnych, białych płatków.
29.04.1995
Leży ona sobie zapomniana gdzieś w odległych pokojach lub na strychu, gdzie rozwieszała bieliznę. Nie można jej się było zdać na jego falistym oddechu w bezgwiezdną nicość. Budziło nas głośne sprzątanie Adeli. Matka nie mogła już utrzymać nadal decorum miasta, jak chłop, który wracając do wsi rodzimej, rozdziewa się po podłodze czarnym, migotliwym pękiem oszalałych karakonach biegów. Zamiast tego zaczęła raptownie maleć, kurczyć się, wciąż roztrzęsiona i rozsypująca się przekleństwami. Z nagła.
Szczegóły