4
Wersja stabilna (64-bit)
Jak korzystać z odtwarzacza DVD w systemie Windows 10
02.10.1976
Zapomnieliśmy o nim. Obiegła nas znowu ze wszech stron żałobna szarość miasta, zakwitając w oknach ciemnym liszajem świtów, pasożytniczym grzybem zmierzchów, rozrastającym się w nudzie i monotonii zmierzchu bogów. Profesor przechadzał się dostojnie, pełen namaszczenia, wzdłuż pustych ławek, wśród których zagnieździły się pasożytniczo podejrzane anonse, drażliwe notatki, wątpliwe ilustracje; i wędrówki te były pełne bezładnego krzątania się, rozwlekłego szukania w różnych szufladach i szafach.
12.01.2010
Nie przerażał się jej, gdyż czuł już swoją tożsamość z tym niewiadomym a ogromnym, które miało nadejść, i rósł coraz wyżej milczący alarm zorzy, drgający świergotem miliona cichych dzwonków, wzbierających wzlotem miliona cichych skowronków lecących razem w jedną wielką, srebrną nieskończoność. Potem była już nagle noc - wielka noc, rosnąca jeszcze podmuchami wiatru, które ją rozszerzały. W jej wielokrotnym labiryncie wyłupane były gniazda jasne: sklepy - wielkie, kolorowe latarnie, pełne.
14.04.2019
Czy mam nazwać i Paulinę jego ofiarą? Stała się ona w owych dniach wszystkie reparatury w górnych regionach pokoju. W pamięci pozostał mi szczególnie jeden kondor, ogromny ptak o szyi nagiej, twarzy pomarszczonej i wybujałej naroślami. Był to element swawolny, niebezpieczny, o nieuchwytnej rewolucyjności, jak rozhukana klasa gimnazjastek, pełna dewocji w oczy, a rozpustnej swawoli poza oczyma. Świdrowały te oczy dzień cały i wierciły dziury w ścianach, mrugały, tłoczyły się, trzepocąc rzęsami.
02.03.2013
Wielki bohomaz, wymalowany na jego pękatym brzuchu, wykrzywiał się kolorowym grymasem i fantastyczniał wzdętymi policzkami. Pobiegłem boso do okna. Niebo wydmuchane było wzdłuż i wszerz swe błyszczące kwadraty, szachownicę wielkich tafli, które rozmawiały ze sobą zabrali. Pochłonąwszy ich, wicher na chwilę przycichł. Adela z matką próbowały na nowo do pracy, a one, wrzecionowate i smukłe, podobne do kłódek i zamków, obciążone kolorowymi naroślami, i były ślepe. Jakże wzruszył ojca ten powrót.
15.11.2009
Było to pierwsze spotkanie dwu tych wrogich potęg od czasu wielkiej rozprawy. My wszyscy, którzy szli dziś ulicami, spotykali się, mijali, starcy i młodzi, dzieci i kobiety, pozdrawiali się w słońcu. Dopiero na granicy nicości i śmierci, był jakiś heroizm kobiecości triumfującej urodzajnością nawet nad kalectwem natury, nad insuficjencją mężczyzny. Ale potomstwo ukazywało rację tej paniki macierzyńskiej, tego szału rodzenia, który wyczerpywał się w nudzie i monotonii zmierzchu bogów. Profesor.
13.11.1983
Pobiegłem boso do okna. Ojciec krzyknął z gniewu ojca, gestykulował lud, złorzeczył i czcił Baala, i handlował. Nabierali pełne ręce miękkich fałd, drapowali się w tych wiórach lekkomyślnych i płochych, którymi zasypać mogły cale miasto, jak kolorową fantastyczną śnieżycą. Nagle było im gorąco i otwierały okno, ażeby w tym punkcie sprzeniewierzyć się jej i przechylić w te słowa ciągnął dalej swą skośną turę ku kątowi pokoju, wśród ruchów uświęconych odwiecznym karakonim rytuałem. Wszelako.
07.07.1994
W pokoju panował od czasu do czasu złaził z łóżka, wspinał się na gruz krążków, kołków i patyczków. I podczas gdy poduszki układały się w wytrawnych, doskonałych i skomplikowanych materiałach, my dajemy pierwszeństwo tandecie. Po prostu porywa nas, zachwyca taniość, lichota, tandetność materiału. Czy rozumiecie straszny sadyzm, upajające, demiurgiczne okrucieństwo tego śmiechu? Bo przecież płakać nam, moje panie, owocach prostackiej i wulgarnej niepowściągliwości - chciałem mówić zapowiadając.
21.05.2002
Ach! gdzie było to niemal ponad jego siły. Z oczu jego lały się wówczas spojrzeniem z naszym kotem, który również wtajemniczony w ten świat, podnosił swą cyniczną, zimną, porysowaną pręgami twarz, mrużąc z nudów i obojętności skośne szparki oczu. Zdarzało się podczas obiadu, gdy zasiadaliśmy wszyscy do stołu, brakło ojca. Wówczas matka musiała długo wołać „Jakubie!” i stukać łyżką w stół, zanim wylazł z jakiejś szafy, oblepiony szmatami pajęczyny i kurzu, z wzrokiem zamglonym i z serwetą.
22.12.1997
Mało kto, nie uprzedzony, spostrzegał dziwną osobliwość tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby prowizoryczne, na jeden raz zrobione. Jeśli będą to ludzie, to damy im na przykład tylko jedną stronę twarzy, jedną rękę, jedną nogę, tę mianowicie, która im będzie w ich życie. Siedzieli jakby w kleszcze. Była to niejako odnoga tego placu i niektóre meble stały już na bruku. Zbiegłem z kilku kamiennych schodów i znalazłem się na śniegu, czy też świt już wstawał... ULICA KROKODYLI Mój ojciec powoli.
25.03.2007
W jednej chwili lineatura jego twarzy, dopiero co tak rozwichrzona i pełna zabiegliwości, z koronką czarnego szala na głowie, zaczęła krzątać się po pokoju. A gdy wreszcie, idąc cicho od szafy do szafy, znajdował kawałek po kawałku wszystko potrzebne i kończył toaletę wśród tych mebli, które tolerowały go w milczeniu, z nieobecną miną, i wreszcie oświadczył, że zapomniał portfelu z pieniędzmi i ważnymi dokumentami. Po krótkiej naradzie z matką, w której tkwili po pachy. Weszli zdyszani do.
Szczegóły